Poniżej wybrane listy z 9/2010 numeru czasopisma "Nieznany Świat":

Drodzy rodzice i dzieci chorujące na MPZd. Moja córka Małgosia choruje od urodzenia na Dzieciece Porażenie Mózgowe. Trafilismy do dr. Zenni, jak córka miała 4 latka, nie potrafiła chodzić, mówić, często chorowała ( średnio 2 razy w miesiacu ). W maju, kiedy piewszy raz byliśmy na stymulacji, Małgosia nie zachorowała. Kolejne zabiegi przyniosły poprawę mowy. Zaczęła samodzielnie siadać. Małgosia jest już po 7 stymulacjach, które dały dużą poprawę: mówi głośno, wyraźnie, rozwinęła się, odróżnia kolory, liczy do 15, układa klocki. Nagle zaczeła chodzic i przeszła pierwsze 6 metrów, gdyż zniknęło napięcie ścięgien Achillesa i pod kolanami. Myślę, ze po jeszcze kilku stymulacjach moja córka bedzie zdrowa i uśmiechnięta dziewczynka, która miała tylko leżeć w łóżku, a teraz nie będzie miała problemów z dojściem do celu. Jako mama serdecznie dziekuję.

Anna Chomiakowska

(...)

Szanowny Panie Żenni, jestem osobą, która od 2010 roku stosuje pańską metodę leczenia tarczycy. O fakcie, że w tarczycy mam dwa duże guzy i liczne torbiele, dowiedziałam się jesienią 2009 roku. Według opinii lekarzy, gruczoł nadawał sie jedynie do całkowitego usuniecia. W tym czasie natknęłam się na pańską metodę, która była entuzjastycznie opiniowana przez osoby, które wyleczyly chore tarczyce. W zwiazku z tym ja również postanowiłam spróbować, przyznaję z lekkimi obawami i oporami. W chwili obecnej jestem po pięciu zabiegach absolutnie bezbolesnych. (. . .) Juz po pierwszej stymulacji tarczycy zanikł ( i nie powrocił! ) charakterystyczny ucisk na krtan, przestały wypadać włosy, poprawił się stan paznokci i jakość snu, od lutego nie byłam przeziębiona (nawet nie miałam kataru). Jestem wyciszona oraz poprawiła się u mnie zdolność koncentracji (jestem osobą w średnim wieku jeszcze intensywnie pracującą). Chciałabym Panu bardzo podziękować. Za co? Za to, że wymyślił Pan tę metodę, która - prosta jak drut - daje takie wspaniałe efekty. Zadowolona i wdzięczna pacjentka.

Elżbieta Z.

(...)

Witam! Wszystko zaczęło się kilka lat temu, gdy namacałam na szyi jakiś guzek. Jednak jak to osoba młoda nie przejmowałam się tym, nie martwiłam o stan zdrowia żyjąc aktywnie. Po kilku latach "zmądrzałam" i postanowiłam udać się do lekarza. Najpierw było skierowane na USG tarczycy, po czym na biopsję guzka, następnie endokrynolog skierował mnie bezpośrednio do chirurga bez żadnych konsultacji ze specjalistami, bez informowania mnie o tym, co się ze mna dzieje żyłam więc w przekonaniu , że nic mi w zasadzie nie jest. Trafiłam do szpitala czekając na rutynowy zabieg. Na dzień przed operacją dowiedziałam się od ordynatora, że istnieje podejrzenie raka. To był szok. Po operaci okazało się, że wycięto mi całą tarczycę! Przeżyłam to z wielkim bólem i po tygodniu wyszłam ze szpitala. Następnie endokrynolog załatwił mi pobyt w Zgierzu na jodoterapii. Okazało się że moja tarczyca wykazuje wysoką jodochłonność i po zbadaniu USG wyszło na jaw, że operacja nie udała się - pozostawiono mi duże kikuty, w których następiły już zmiany ogniskowe. Dostałam skierowanie na następną operację z terminem za 3 miesiące. W tym okresie oczekiwania na operację na szczęście dowiedziałam się o metodzie Żenni. Po pierwszych stymulacjach i badaniu USG - nie do wiary - okazało się że nie ma żądnych zmian ogniskowych w pozostałej tarczycy, a wyniki krwi są w normie jak u zdrowej osoby. Wierzę że organizm jest w stanie sam walczyć z chorobą (tylko trzeba mu czasem odpowiednio pomóc). Czuję się znakomicie, jestem w 100% zdrowa. Jednak lekarze za wszelką cenę chcą mnie znów pociąć i nadal uważają, iż koniecznie muszę poddać się operacji i przyjąć jod promieniotwórczy - bo taka jest procedura!

Agata Cioban

(...)

Chciałam bardzo gorąco podziękować doktorowi Victorowi Żenni za wszystko, co dla mnie uczynił. Wyniki badań biochemicznych, które dołączyłam do lisu, są dowodem na skuteczność jego metody. Stymulację tarczycy (choroba Hashimoto) stosuję już od roku. Rozpoczęłam terapię w marcu 2009 wykazały, że TSH spadło dwukrotnie. ATPO - czterokrotnie. Ale trudno wprost opisać zmiany, jakie zaszły w codziennym funkcjonowaniu: przywrócenie chęci i radości życia, stabilność emocjonalna, ogromne zwiększenie aktywności; brak porannego zmęczenia przy wstawaniu z opuchniętą twarzą, zanik bólu mięśni i stawów, zwiększenie ruchliwości, poprawa wyglądu i wytrzymałości włosów, spadek masy ciała w konsekwencji. Przestałam być "sową" i stałam się "skowronkiem". Cieszy mnie, że budzę się gotowa do działania. Wyjście z wieloletniego piekła, którego doświadczyłam, a którego przyczyną była chora tarczyca, mogę porównać jedynie do cudu! Przecież Hashimoto uznawano za chorobę nieuleczalną. No cóż; konwencjonalna medycyna potrafi tylko zaordynować hormony. Do końca życia. A ja tymczasem nie zażyłam ani tabletki! Dziękuję Panu, Viktorze Żenni, przeogromnie

Izabela Górska